21.09.2006 :: 20:46
Dziś obudziłam się z charakterystycznym dla siebie przeświadczeniem, że dzień będzie do niczego. Usiadłam po turecku na materacu (mantra mantra) i policzyłam czy ilość Red Hotów na plakacie się zgadza. Anthony... Flea... Chad... i John. Tak. Są wszyscy czterej. A więc nie jest ze mną tak źle, jak przypuszczałam! Wstając potknęłam się o dywan i zaryłam głową w kaloryfer. I utrzymuje do tej chwili, że to było najlepsze co mnie dziś spotkało! A dlaczego? Podnosząc się z ziemi, nie zauważyłam (bowiem oczęta me z bólu łzami, aż zaszły), pustej butelki po Nestea i zaliczyłam swoisty i legendarny już (bo mój) zgon na mojej anty-perskiej poduszce. Cóż robić, kiedy powołanie wzywa? A tak w ogóle to wszystko jest fajnie i w porządku. Dziękuję moim rodzicom - za ich dobroć i wsparcie. Dziękuję rudym włosom Axla Rose. Dziękuję mojej babci. Bijmy dla nich brawo, bo oni wybrali smak swojego życia!!! Mam mętlik w głowie. Właśnie postanowiłam przejść do spraw znacznie mniej *słitaśnych* i milutkich. Usiądźcie lepiej, jak jeszcze tego nie zrobiliście. Ale to i tak idzie na marne, bo znając moją gadkę - pospadacie z krzeseł, podłóg, sufitów, czy na czym tam siedzicie... Taaa-daaam. Słucham sobie *Paradise City* i dochodzę właśnie do pewnych interesujących wniosków. Pomalowane na czarno szpony stukają o klawiaturę monotonnym rytmem. Gdzieś w głowie słyszę melancholijny głos Davida Sylviana. O tak, o tak - myślę. Z mojego mózgu pozostaje tylko papka. Gąbka płynąca w otchłaniach Uniwersum. Widzę jasny tunel i idę w stronę światła. Podchodzę bliżej i co? Moja prywatna, pieprzona żarówka się wypala. Mając na uwadze straszliwe chęci mordu Oliwii F. zastanawiam się czym naprawdę jest przyjaźń/miłość. Te ważne wartości, jak to wy Ziemianie nazywacie... No więęęęc... odpowie mi ktoś? Poda jakąś prostą definicję, którą każdy, nawet największy przychlast, pojmie? Oj nie, nie. Poświęcenie? Pasja? Cóż to za bzdury?! Ja chę faktów z punktu widzenia nauki!!! Nie ma takich? Pewnie, że nie ma! Wypadałoby teraz usiąść sobie na środku pokoju i rozryczeć się na całego. Ale jakim cudem mogę tego dokonać? Mam to gdzieś. Ogółem rzecz biorąc - pomyślałam dziś piorąc - życie nie jest do dupy, lecz nie trzyma się kupy. Bo po co się rodzić skoro śmierć nas czeka?... Na takie pytania nie ma odpowiedzi, prawda? Ha. I tu się mylicie... ja zapewne też. Otóż jest! Jest odpowiedź! Jest odpowiedź tak cholernie oczywista, że dobijam siebie jej świadomością... Muzyko Moja! Jak bardzo Cię kocham i potrzebuję! Jak bardzo jesteś mi niezbędna! Jak bardzo wyrażasz wszystko to, co jest dla mnie w życiu istotne... Jak wielu cudownych sukinsynów dostarcza mi dziennie Twoją porcje!!!... Jak wielu obdarowałaś darem przekazywania siebie... Muzyko! Jesteś wszystkim tym co mam!!! Jesteś dla mnie całym światem. Najważniejszą rzeczą... najważniejszą, całkowicie wspaniałą i nieosiągalną, boską. Prawdziwe i namacalne sacrum. To wyznanie wzruszyło nawet mnie samą. A jak wam się nie podoba - to wypad. Jak wspominałam, gdzieś wyżej, lokazlizacji dokładnej nie pamiętam, słucham sobie właśnie *Paradise City* Gunsów i jest mi bardzo dobrze . Och, uwielbiam tę piosenkę. *Take me down to the Paradise City Where grass is green and girls are pretty* Moja wersja, to oczywiście : *Take me down to the Paradise City Where grass is green and BOYS are pretty* Myślę, że nie ma co udawać. Moje metafizyczne zdolności uległy sporej zmianie. Mój image też. No iii... wreszcie, co najważniejsze... wreszcie mam stałą pozycję społeczną, hehehe. Jakkolwiek głupio to brzmi - jest dobre w praktyce. Tak, świętujmy! Huurrra!! Coś czuję, że więcej dziś nie napiszę. Norma jest wyrobiona czy tak czy siak. Jestem zmęczona, dzisiejszy dzień to w 70% była męczarnia. Ale i tak Was kocham. I świat. I życie. I Muzykę. I Johna Frusciante. I nigdy nie zapomnę o Sydzie Barrettcie! Ale o nim kiedy indziej... LŚNIJ SZALONY DIAMENCIE! Pozdrawiam - Kaileena_Farah, Kwiatek, Kwiat, Lady Psycho Sexy, Kaila, Kailuś. Ps. A teraz uwaga. Spójrzcie na załączony wyżej obrazek i odpowiedzcie mi łaskawiena pozornie proste pytanie... Kogo mam zabić, żeby zdobyć TAKIEGO faceta?! Pps. Ten pan to młody David Gilmour. Gitarzysta i wokalista Pink Floyd. Ppps. Enjoy.