14.02.2007 :: 19:33
Kolejny dzień upłynął mi na zastanawianiu się co robię nie tak. Chyba naprawdę mam cholernie ciężki charakter. Odnoszę wrażenie, że męczę nim wszystkich wokół... a dla mnie - wbrew pozorom - też nie jest to zbytnio przyjemne. Trudno mi żyć ze świadomością, że coś jest... po prostu źle. A ostatnio często miewam to uczucie... Zaczęło się dosyć niedawno. Spadło jak grom z jasnego nieba i sprawiło, że ledwo doczołgałam się do domu. Od tego czasu mam kłopoty ze snem, mało jem, albo wręcz przeciwnie... opycham się czym popadnie. Huśtawka nastrojów zatacza koło. Co dwie godziny mój humor ulega zmianie. Raz czuję się tak, że mogłabym wyfrunąć przez okno i zacząć wrzeszczeć na całą Warszawę jak jestem szczęśliwa... z kolei za chwilę mi się odmienia i czuję, że nic mi się nie uda... że TO się nie uda. Myślę, że te skrajne stany są naturalne, ale nie pozwalają mi normalnie funkcjonować... Jest coraz gorzej. Dopóki ta sprawa się jakoś nie rozwinie - ja nie mam szans na przeżycie nawet jednego dnia we względnym spokoju! Co za hańba! Ja!!! Taka opanowana osoba! Pełna ogłady... trzymająca swoje niepokoje i swoje problemy tylko dla siebie... ujawniająca je jedynie wobec najbardziej radykalnych sytuacji... Nie. Tak nie może być. To zbyt nie na miejscu... zbyt nie dla mnie! Zresztą chyba wszyscy zauważyli te zmiany. Poważne zmiany, które zaszły we mnie i wokół mnie... dosłownie z dnia na dzień! Felerny piątek już na zawsze pozostanie w mojej pamięci... Zawirowało mi w głowie. Mam motyle w brzuchu, a moje myśli kłębią się teraz w jakiejś bezsensownej gonitwie i mam wrażenie, że nic a nic mi się nie udaje... że wszystko prowadzi do nieuchronnego końca naszej znajomości. I pomyśleć, że nie wymarzyłam sobie ideału. I wcale nie dostałam ideału. Czyżby więc wszystko się zgadzało? Nie do końca. Bo ja tego człowieka nadal rozgryźć nie potrafię... a przecież nigdy nie miałam kłopotów z rozumieniem ludzi! Co za pogmatwana sprawa... Wy pewnie teraz uśmiechacie się mimochodem. Wy doskonale wiecie o co chodzi i ja wcale Was nie będę za to gnębić. Tak. Chcę, żeby wiedział o tym cały świat... no dobra... tylko nie On. Wpadłam. Jestem na dnie, dosłownie... Nie sądziłam, że mnie to w najbliższym czasie dopadnie, ale jednak. Zawsze to ja muszę mieć takie pieprzone szczęście! To okropne!!! Nie mam siły napisać nic więcej... i tak już rozumiecie. Przynajmniej Wy... Pozdrawiam - Kaileena Ps. We mgle. Dosłownie. Nie wiem dlaczego akurat to zdjęcie. Ma w sobie to coś czego mi potrzeba... wskazuje jakiś kierunek. Robert Plant, którego zobaczę w tym roku... On jest tylko cieniem i moim ideałem, a takich nie ma. Szkoda.