30.03.2005 :: 21:24
Dodaje i myślę o czym pisać. Pisanie - ogólnie wychodzi mi nieźle. Dziś jednak nadal mam wątpliwości co do mojej sytuacji...Tak, sprawa przybrała nieoczekiwany obrót i swoje rozterki na temat przyjaźni postanowiłam przelać na ekran komputera. Smutek. To właśnie czuje codziennie - noga za nogą - wlokąc się do szkoły. Bezradność. Towarzyszy mi non stop, nawet kiedy siedząc na kanapie patrzę w wyłączony telewizor i myślę. Zdaje mi się jednak, że kogoś dostrzegam wśród ciemoności. Podchodzę bliżej lecz okazuje się, że to tylko cień człowieka. Kolejny. Nie chcę jednak mówić o rzeczach, które grożą następną godziną płaczu i zgrzytania zębami. Zwyczajnie...to wszystko moja wina. Moja - i nie mogę zarzucać jej nikomu innemu! Przyjaźń. Zmarnowałam to co dostałam. A mam tak wiele. Tylko, że teraz...teraz czegoś jeszcze brakuje. Znacie to uczucie? Pustka. Nic. Perspektywa samotności to...to jest złe! Dlaczego musiałam się zmienić?! Dlaczego ludzie wokół mnie musieli to zobaczyć?! Nic nie rozumiem. Gubię się. :cry: Zaczęło się może niewinnie. Co raz mniej tematów do rozmów...Nerwowe zerkanie w bok. To wszystko. A jednak tak wiele. Zaryzykowałam - choć właściwie sama nie wiem kiedy - własne szczęście. Byłam dumna z tego, że wytrwałam we wspaniałej przyjaźni. Uwielbiałam tą dziewczynę. Stałyśmy się dla siebie siostrami. Tak. To była moja druga siostra. Byliśmy zżyte - mam nadzieje, że gdzieś w głębi nadal jesteśmy. Teraz jest inaczej. Ona ma uzasadnione (o czym wiem) pretensje wobec mnie. Ja nie wiem jak jej to wyjaśnić. Odnoszę wrażenie, że zaplątałyśmy się we własną grę. Nasze uczucia stworzyły skomplikowaną pajęczynę, z której nie potrafimy się wydostać. Boję się co będzie dalej...Boję się każdego dnia, gdy mamy się spotkać. A przecież widzę ją codziennie. Sprawiamy wrażenie...wszyscy stojący z boku myślą, że nic się nie zmieniło lecz wiedzcie - opisałam tu najszczerszą prawdę - i wiem doskonale, gdyż o tym rozmawiałyśmy - że Ola uważa tak samo. Muszę się wydostać. Kwiatek