24.08.2005 :: 20:30
O Jezu... Ja naprawdę jestem okropna! Jestem po prostu O.B.R.Z.Y.D.L.I.W.A!!! Znowu nie pisałam znowu zaniedbałam bloga, którego przecież kiedyś uwielbiałam. Dlaczego? Alieny - cholery jedne - milczą. Wybaczycie mi??? Wybaczycie czy uważacie, że zasługuje jednak na zlinczowanie, stryczek i dożywotni brak rumu pod ręką (akcent piracki)??!! Odpowiedź ślijcie sms-em... Nie, nie, nie... To oczywiście żart Tylko niewinny...ekhem...żarcik Och, jak cudownie znów móc pisać. Tak jest. Dostęp do netu ograniczony - nie wiedzieć czemu rzecz jasna... Zawsze kochałam dodawać nowe notki - robię to dla własnej przyjemności. I dziś ponownie odczułam potrzebę napisania czegoś dla WAS i dla SIEBIE... Zaraz się poryczę, że tak strasznie was oszukałam... Już nikt nie będzie pewnie chciał czytać tego bloga... żałuje bo włożyłam wiele pracy w jego założenie i to by jakoś funkcjonował... Chlip... Odwdzięcze się każdemu kto jeszcze da mi szanse; kto we mnie uwierzy... I nie jest to profanacja... Co to - to nie! Po prostu chcę być w stosunku do was fair. I do własnego sumienia także. Bo skrzywdziłam także siebie... Mam nadzieje - szczerą, najszczerszą nadzieje, że jakoś to jeszcze będzie... A co u mnie? Wróciłam z Ciechocinka. Co prawda tylko cztery dni poza domem, ale zawsze coś... Remont trwa, a jutro znowu coś będzie rozwalane. I tak codziennie... Dzień w dzień. Rozumiecie?? Pojmujecie mój ból?? Siedzę na kanapie i przeglądam nowy numer CDA, a tu nagle na łeb sypie mi się tynk - ktoś krzyczy: *Przepraszam bardzo*, a ja pluję na prawo i lewo przekleństwami... Nie. No może, aż tak tragicznie nie jest, ale za wesoło też nie. Elvis wyjechała na całe wakacje, Meg na jakiś tam obóz a ja...ja zostałam sama ze swoimi myślami. Samotna w wielkim ogrodzie swoich wspomnień. Po prostu mam takie dni kiedy nie chcę mi się dłużej żyć - nie mam ochoty na samobójstwo tylko raczej...odcięcie się od wszystkiego co mnie otacza. To szybko mija, ale jest straszliwie denerwujące...! A ze spraw weselszych. Przeszłam całą drugą część *Prince of Persia* o wdzięcznym podtytule: *Warrior Within*... Jest naprawdę wspaniała - polecam fanom gatunku i nie tylko. Całe moje myśli skupiają się teraz jednak na 21 lipca 2006 roku - czemu? Bo to data premiery drugiej części *Piratów z Karaibów*. Choć nigdy o tym nie pisałam (a dziś jest dzień dziwny i nic mnie nie powstrzyma) - od dziecka uwielbiałam filmy i książki o korsarzach... Ach... Fajniutko by było zostać piratem... Takim łajdakiem, który niczym się nie przejmuje, nie ma zobowiązań. Tak. To by było ciekawe życie. - Czego ty chcesz? - spytał mnie raz pewien alien. - Odrobiny rumu - odparłam smętnym tonem ślęcząc nad CLICKIEM! - I czegoś jeszcze. Spojrzałam znad gazety. Alien obgryzał paznokcie. - Odwal się ode mnie - mruknęłam sennym głosem i zagłębiłam się w lekturze. Pozdrowienia dla was. Nie zapomnijcie. Jam jest Kwiatek. Jam jedyna... Plośę.... (pisownia specjalna, oczywiście) dajcie komena... Plośę... KWIAT