Szkoła... Kto ją zrozumie??? Kto zrozumie ogólnie pojętą naukę...? Ale wstęp... Nie chcę oczywiście schodzić z toku swego jakże twórczego myślenia lecz spraw jest sporo... Po pierwsze: dziękuje wam serdecznie za wszystkie komenty! Miło mi, że je od was dostaje!
Następnie... a w sumie co ja tam będę przynudzać ...
Mam bardzo mało czasu na wchodzenie do netu i niestety pomimo moich starań nie zawsze jestem w stanie odpowiadać na wasze zaproszenia... Proszę nie gniewajcie się za to!
Szczególne dziex dla mojej imienniczki Ewci - za to, że często tutaj zagląda - buśka 4 you :*
Więc... zaczęło się... Tak mili państwo... Niestety rozpoczął się kolejny, jeszcze gorszy od poprzedniego, etap mojej nauki... Bla bla bla... Dziś spędziłam wewnątrz tych okropnych murów, aż osiem godzin! I tak codziennie! (oprócz piątków, wtedy mam TYLKO siedem lekcji...) Załamałam się po pierwszych dwóch...
Jakby na to nie patrzeć moja sytuacja jest straszliwa. I co najgorsze - znikąd pomocy. To oczywiście nie jest tak, że moja niewdzięczność wynika z jakiś tam urazów... Nie. Nie myślcie, że nie doceniam przyjaźni Elvisa... Ale to nie jest chyba to... Znacie może to uczucie?... Nie być pewnym własnych decyzji... Nie nawidzę wszystkich wątpliwości, a otaczają mnie zewsząd...
Jedyny jasny punkt - w sobotę do kina czcić moje urodzinki! Co prawda wypadają jedenastego, ale to sobota i postanowiłam umówić się z dziewczynami dzień wcześniej... Idziemy na film mojego ulubionego reżysera z moim ulubionych aktorem i w dodatku na podstawie książki jednego z moich ulubionych autorów Za dużo szczęścia naraz... Zainteresowanych informuje: to zacne trio to Burton Depp Dahl...
I jeszcze na dokładkę muza Elfmana... Cudnie! Jednak to jeszcze nie wszystko!...
Odczekam moment... Wdech i wydech. Wdech i wydech. Kurcze. Już mi nieco lepiej. Nie przygotujcie się wszakże na coś genialnego i w ogóle, ale zawsze lepiej zostawić to najlepsze na koniec
No już dobra... dobra... Nie będę trzymać dłużej w niepewności... Tylko chwila! Woda mi się zagotowała... Oki... Mam już herbatkę i teraz wszystko już można kontynuować...
A więc postanowiłam przytoczyć wam pewne zdarzenie, które miało miejsce dzisiejszego dnia w godzinach wczesno popołudniowych...
Idę sobie korytarzem (oczywiście w szkole) i nie uwierzycie kogo spotkałam... (no wiecie... nie umiem opowiadać bajek... wybaczcie...)
Moją starą koleżankę (w sumie naj przyjaciółkę!) Kamerę! Hahahahahahahahahahaha... To żadne zaskoczenie. Wiem. Ale przynajmniej notka jest nieco dłuuuuuższa...
W każdym razie to chyba dobrze - nie widziałyśmy się bardzo długo. Tęskniłam za nią bo świetnie się dogadujemy, a przecież widzimy bardzo rzadko...
Nie no nie wiem... Chyba wszystko to co chciałam napisać - napisałam. Pozdrófffffka dla was, którzy odwiedzacie mój blog!
Kwiat |