Chwytam za jedną z pasteli. Przyglądam się jej z niemym zachwytem. Jest zielona. Ten odcień - soczysty, pełen życia. Spoglądam za okno, ale widzę tylko śnieg, lód i szare barwy skąpane w lekkim, zimowym słońcu. I na co to komu? Ten... podziw?
Tym literackim wstępem nie mam wam w sumie nic ciekawego do zakomunikowania. W Waraszawie nadal mróz, za oknem biały puch, a w domku ciepło Z głośników sączy się gitara Godsmacka, rockowa i ku memu zdziwieniu nieco... folkowa? Co się dzieje na tym świecie... Fakt faktem jednak, że płyta *The Other Side* jest wprost genialna! Króciutka, ale jakże udana. Moja dracena - niewzruszona w swej posturze - smukła, chłodna. Zerkam na nią z lekkim niesmakiem. Marszczę brwi bo taka ostatnio moda i powiadam: *Droga Draceno! Czymże ja ci zawiniłam!? Patrzysz na mnie jak na wroga!!!*. Nie odpowiada mi co sprawia, że moja irytacja pogłębia się znacznie...
Podejmuje kolejną próbę nawiązania dialogu z draceną. Zakończyła się klęską, dostałam wilgotnym liściem po twarzy i zamilkłam zszokowana tym wybuchem agresji. Nie przeczę - należało mi się. Nie napiszę za co bo na to nie pora, ani nie sądzę by to kogokolwiek zainteresowało. Kolejne ukradkowe spojrzenie, ale nie odważe się wypowiedzieć nawet słowa! Wygląda na to, że mam przechlapane.
W szkole jak to w szkole. Nie dzieje się nic godnego uwagi. Korytarze roją się od gangsty pokroju mniejszego i większego zarazem, a ja z łzą w oku wspominam mroczne zaułki Los Santos z GTA, gdzie panowie z obrzynami i maszynkami chodzili względnie spokojnie. Z umiarem też gwałcili, porywali, zabijali... To tyle.
Napiszę więcej tym razem. Zdobędę się na ten gest. Mury budynku wznoszą mi się nad głową w całej swojej krasie. Ten kolor jest ohydny, ale co tam. Wewnątrz lepiej nie jest. Rzucają się na mnie - niczym wygłodniałe hieny! Ktoś ma pretensje, że zajmuje się rysowaniem ktoś inny chwali mnie za to i me imie w niebiosa śle! A ja dostaje załamania nerwowego gryząc z niepokojem paznokcie. Na kolanach, pod pomazaną ławką trzymam *swój nieśmiertelny zeszyt*. Oczy za szkłami okularów patrzą na mnie z chęcią zabijania, wyjmuje mój dywan. Ona pewnie pomyślała, że zamierzam się modlić, ale nie... Chodzi o książkę, cni panowie i panie. O książkę! Zagłębiam się po raz setny w wiersze perskich poetów. Mam w nosie wszystkie te protony, elektrony i neutrony (mijam się z prawdą?). I chyba tu należy zakończyć wywód o sprawach szkolnych...
Niektórym dziękuję za pocztówki, innym za komenty, Ultowi/MasterChiefowi/Scorpionkowi/Vulcanowi za to, że są...
A pozdrawiam wszystkich!!!  |