Link :: 21.08.2007 :: 05:51
Ooo. Cześć.
Uderzyło mnie jakie to wszystko nieaktualne. Jakie puste, jakie dziwaczne... bo moje? Bo moje.
Dobra, ok, nie czepiam się. Wiecie przecież, że mam swoje zdanie i zawsze, bez względu na wszystko będę się go trzymać. Przeraża mnie data ostatniej notki. Co? Jak? Hę? Czerwiec? Jakim cudem... czerwiec? Nie mam pojęcia. Przespałam te dwa, cholerne miesiące. Wydarzyło się tyle... złego i dobrego, że przyprawia mnie to o zawrót głowy. Ciężko zacząć, a jeszcze ciężej będzie skończyć. Jednak im szybciej tym lepiej, prawda? Zaniedbałam swoją misję, cholera... zaniedbałam misję! Czeka mnie przycinanie palców drzwiczkami od piekarnika, albo przesłuchanie Psałterza Wrześniowego Rubika... sama nie wiem, co gorsze! O zgrozo!
Już dobrze, dobrze... Oddycham trochę spokojnie, lecz przed oczami wciąż czai się odrażająca blond-wizja klaszczącego mężczyzny, który udaje wielkiego muzyka. Brrrr. Niespodziewanie zachciało mi się upić i zapomnieć o tym, ale nie... nie zostawię Was znowu. Każdy kolejny dzień pogłębia moją hańbę! O!
Godzina 5.10. Aż żal się wyprostować, usiąść wygodniej i spojrzeć w okno. Zaczęło świtać. Z głośników wydobywa się ostry głos Planta i Zeppelinowe Whole Lotta Love. W pokoju obok śpi mój brat, a ja zarywam kolejną noc w przekonaniu o swoich dobrych intencjach. Trochę powklejanych zdjęć, trochę nowych do kolekcji, parę wysłanych mpFRUjek i trochę standardowego ślinienia się do znanych Wam doskonale z moich relacji osobników... Czyli nic nowego, ot co.
Jeżeli chodzi o jakieś ciekawsze rozdziały mojej ciekawej historii, musimy cofnąć się jakiś czas wstecz. A konkretnie do 3-ego lipca, 2007 roku. Do Chorzowa. Na Stadion. Wypadałoby też poczuć atmosferę, wrzeszczeć, płakać, widzieć Johna wyginającego się ze swoim FruStratem... To były dwie godziny kompletnego, muzycznego kosmosu. Nie potrafię napisać niczego sensownego. Stałam tam. Pod samą sceną, naprzeciwko Frusciante. Stałam i płakałam. Nie, nie. Ja łkałam jak dziecko, które zobaczyło coś, co je przerasta. Coś wyższego, nienaturalnego, nadprzyrodzonego. Nagle trudno mi było uwierzyć, że to człowiek. Ten obraz na stałe wdarł się do mojego świata i nie pozwoli o sobie zapomnieć. John jest pięknym mężczyzną. Niezależnie od tego ile zachwytów tu zamieszczę to zdanie jest dla mnie najważniejsze. On jest po prostu piękny. Nie genialny, utalentowany a piękny. Tak. Zwyczajnie, najzwyczajniej w świecie piękny. A ja dopiero w Chorzowie odkryłam ile to jego piękno dla mnie znaczy.
Przepraszam.
Rozmarzyłam się, wpadłam w dziwny nastrój. Wciąż go widzę. Na pewno mnie nie słyszał, ale... ale to nie ważne. Kompletnie, w ogóle, wcale! Nieistotne! Liczy się, że to przeżyłam. Cholera, Kaila... trzymaj się, dziewczyno!
I zobaczyłam ich znowu. Po koncercie. Byłam wśród tych kilku szczęśliwców, którzy znaleźli się w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie. Anthony zamienił z nami kilka słów. Był bardzo sympatyczny, chociaż łatwo dało się spostrzec, że dokucza mu ogromne zmęczenie. Uścisnął mi rękę. Rozumiecie...? Anthony Kiedis, wokalista Red Hot Chili Peppers uścisnął mi dłoń... Ja do tej pory uważam, że to musiało mi się przyśnić. Ledwo, co przyjmuje to do wiadomości. Nie zdołam Wam opisać, co poczułam, gdy ścisnął moje palce. Musiałam mieć dość zabawną minę. Powiedział tylko: Hi. How are you?. Ja natomiast nie zdołałam wydobyć z siebie niczego poza zmutowanym Hi!.
Następnie pojawił się Chad. Wesoły, uśmiechnięty. Sam zaproponował, że rozda nam autografy. Wziął ode mnie bilet i złożył na nim swój podpis. Wydukałam kretyńsko brzmiące Thank You!, a on wyszczerzył się do mnie i powiedział (specjalnie do mnie, na Johna, specjalnie do mnie!!!) ... Your welcome. O nie, Chad... cała przyjemność po MOJEJ stronie! W tamtej chwili potrafiłam latać.

I stało się. Jest już wpół do szóstej. Oficjalnie... ach, dobrze - prawie oficjalnie - mogę napisać, że nocka zarwana. Wena jakoś też uciekła, więc to ostatnie zdania mogą być dość nieskładne. Nadal słucham Led Zeppelin. Aktualnie leci Immigrant Song. Ech, świetny kawałek.
Phi. Ręce same *biegają* po klawiaturze. Coś lewituje pod sufitem. Nie bardzo wiem, co to takiego, lecz po dłuższym zastanowieniu stwierdzam, że to może być kanapka. Zaraz, zaraz... przecież kanapki nie latają! Och, owszem. Ta w moim pokoju lata z powodzeniem. Ach! I jak pięknie potrafi wchodzić w zakręty, jakież cudowne manewry tu wyczynia! Jestem pod wrażeniem, zaimponowała mi. Tylko... o nie. Wygląda na to, że jestem głodna. To znak. Znak, cholerny, głupi, beznadziejny znak. A gdybym tak zaczęła ślinić i gryźć klawisz z literą R? Zaraz potem I, C, K. O, a może dołoże jeszcze W. To W jest takie ładne, takie nieidealne... Dalej może (znowu) R, I, G... hmmm, co jeszcze? H? Może być! Oraz... T. Tak, T będzie na koniec doskonałe... Aż boję się spojrzeć, co wyszło!
R...I...C...K... W...R...I...G...H...T ...?
O tak. Dokładnie to. Jestem genialna. Och, owszem. To niepodlega żadnym wątpliwością, PRAWDA? Dobra. Wdech i wydech. Najważniejsze, że wciąż żyje, mimo, iż jestem głodna. A kiedy jestem głodna myślę o nim. To chyba zupełnie normalne... jestem zdrowa! Na Johna! JESTEM ZDROWA!
Przeglądam pośpiesznie tę notkę przed wysłaniem i dochodzę do wniosku, że nie ma w niej żadnego sensu. Nie napisałam nawet połowy z tego, co napisać zamierzałam. Wdałam się sama ze sobą w dziwny dialog, którego koniec jest jeszcze dość daleki. Dlatego też, by nie zamęczać Was dłużej tym, co kołacze się pod moją Beatlesową czupryną... czas na piękne, epickie, mistyczne: DO WIDZENIA. Czyli dla świętego spokoju...

THE END
Pozdrawiam - Kaileena



Ps. Zjawiskowy.
Komentuj(11)








Grafikę i HTML wykonała: Kaileena_Farah Wszystkie prawa zastrzeżone!!!




Szerzej znana, jako KaileenaFarah.
Moje gg: 7418011


2024
marzec
luty
styczeń
2023
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2022
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2021
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2020
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2019
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2018
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2017
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2016
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2015
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2014
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2013
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2012
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2011
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2010
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2009
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2008
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2007
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2006
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2005
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń



Teledyski

"Californication" (RHCP)
"Dani California" (RHCP)
"By the Way" (RHCP/Live!)
"I Could Have Lie" (RHCP/Live!)
"Out in LA/1985!" (RHCP/Live!)
"Brandy" (RHCP)
Concert! (RHCP/Live!)
"Otherside" (RHCP/Live!)
"Desecretion Smile" (RHCP)
"Suck my Kiss" (RHCP)
"If you have to ask" (RHCP/Live!)
"By The Way" (RHCP)
"Can't Stop"(RHCP)
"Otherside"(RHCP)
"The Zephyr Song"(RHCP)
Clip reklamowy (super/RHCP)
"Snow" (RHCP/Live!)


Moje zainteresowania...

MOJE FORUM
Filmweb
Oficjalna str. Red Hot Chili Peppers
Adrian Belew
Porcupine Tree
Prince of Persia
Elfwood


Moje rysunki...

Książę Persji (paint)
Portret Shaheena
Jack Sparrow
Dziewczyna z Perłą
Portret Johna Frusciante
Syd Barrett
Gilmour, Mason, Wright (niedokończone)
David Gilmour
Dragon
Plant&Page
Bono
K. i K.
Kamil (...)

Gdzie szukać...

GOOGLE
ONET
wp-wirtualna polska
INTERIA

Co czytam...

Padalec :)
Blog Aneci :)
Lipek :)
Aniołek :)
Madzia S.
Kliknij
Agama :)
Cukiernik :)
Carlotta :)
Cyrk?...
Encore
Edzia!
Ktosiulka
Nimrodelka ;)
Ailene
Muminki!
Ola
Monika
Pentagram
Gabrysia
Malomi!


Red Hot Chili Peppers



Anthony Kiedis- wokalista.



John Frusciante - gitarzysta (mój mistrz)



Chad Smith - perkusista.



Flea - basista.

Blogers.pl


*Stadium Arcadium*

Bells around St. Petersburg
When I saw you
I hope I get what you deserve
And this is where I find
Smoke surrounds your perfect face
And I*m falling
Pushing a broom out into space
And this is where I find a way


The stadium arcadium
A mirror to the moon
I*m forming I*m warming
State of the art
Until the clouds come crashing!


Stranger things have happened
Both before and after noon
I*m forming I*m warming
Pushing myself
And no I don*t mind asking!
Now


Alone inside my forest room
And it*s storming
I never thought I*d be in bloom
But this is where I start
Derelict days and the stereo plays
For the all night crowd
That it cannot phase
And I*m calling


The stadium arcadium
A mirror to the moon
I*m forming I*m warming
State of the art
Until the clouds come crashing!


Stranger things have happened
Both before and after noon
I*m forming I*m warming
Pushing myself
And no I don*t mind asking!
Now


Tedious weeds that the media breeds
But the animal gets what the animal
Needs
And I*m sorry


And this is where I find
Rays of dust that wrap around
Your citizen
Kind enough to disavow
And this is where I stand


The stadium arcadium
A mirror to the moon
I*m forming I*m warming
State of the art
Until the clouds come crashing!


Stranger things have happened
Both before and after noon
I*m forming I*m warming
Pushing myself
And no I don*t mind asking!
Now

The stadium arcadium
A mirror to the moon
I*m forming I*m warming
State of the art
Until the clouds come crashing!


Stranger things have happened
Both before and after noon
I*m forming I*m warming...to you



*Dani California*

Gettin' born in the state of Mississippi
Papa was a copper
and mama was a hippie
In Alabama she would swing a hammer
Price you gotta pay
when you pick the panorama
She never knew that there was
anything more than poor...
What in the world?
What does your confidant take me for?


Black bandana, sweet Louisiana
Robbin' on a bank in the state of Indiana
She's a runner, rebel and a stunner
Hunt em everywhere
sayin baby whatcha gonna
Lookin' down the barrel
of a hot metal 45
Just another way to survive...


(Chorus) -
California, rest in peace
Simultaneous release
California, show your teeth
She's my priestess, I'm your priest,
yeah, yeah!


She's a lover baby and a fighter
Should of seen her coming
when it got a little brighter
With a name like Dani California
Day was gonna come
when I was gonna mourn ya
A little lotus,
she was stealin' another breath
I love my baby to death


[Chorus]

Who knew the other side of you?
Who knew that all this time to prove?
Too true to say goodbye to you
Too true too say say say...


First to fade her gifted animator
One for the now
and eleven for the later
Never made it up to Minnesota
North Dakota man was
a gunnin' for the quota


Down in the badlands
she was savin' the best for last
It only hurts when I laugh...
Gone too fast..


[Chorus 2x]