Link :: 27.10.2006 :: 22:29
Dawno nie było tak jak teraz.
Dawno nie było tych uczuć, tych starych, doskonale znanych mi uczuć, które wypełniają człowieka od stóp do głów. Które na siłę chcą cię zmieniać, chcą robić wodę z mózgu i pieprzone mielone z ludzkich emocji. To chore. To tak straszliwie chore... Pisałam już o niesprawiedliwości, pisałam o rzeczach mniej lub bardziej przyswajalnych. Długo mnie tu nie było, nieobecność, więc, pragnę *uczcić* pokaźnych rozmiarów notką. Tym bardziej, że tego wieczora, jak rzadko - mam o czym pisać. O czymś szczerym do bólu, prawdziwym, nie wyimaginowanym... O czymś czego mi brak, a czego bardzo pragnę. O wierze. Co za tym idzie o trzech innych, najważniejszych w moim życiu rzeczach - o miłości, o szczęściu i o przyjaźni. Moi drodzy, nie kryjcie uśmiechu. Proszę bardzo - śmiejcie się głośno i wyraźnie! Ja chcę usłyszeć waszą kpinę! Chcę wiedzieć jak bardzo żałosna jestem! Jak bardzo żałosne jest to, w co... swoimi małymi pokładami jakiejkolwiek wiary... wierzę. Uspokoiliście się już choć trochę? W porządku. Bo nie zamierzam przełączać *Trains*. Winamp dziś ma mnóstwo pracy, dziś jest niezastąpiony. Dzięki niemu przynajmniej przez moment zapominam o troskach dnia codziennego. I to jest wspaniałe. Pamiętacie jak przed kilkoma miesiącami pisałam, że *...umieram z miłości... umieram, tak dla kaprysu*? Nic się nie zmieniło. Ja nadal umieram. A jest to śmierć długa, śmierć belosna i śmierć do cna przepełniona straszliwym sensem. Czemu? Dla miłości wszystko. Dla tego cholernego uczucia jestem w stanie przełamywać bariery z lodu, krwi i kości. Bariery z łez, potu i ludzkich pragnień. Uniwersum, jak bardzo brakuje mi tego ciepła... Wyszarpnięcia kilku cegieł z Wielkiego Muru i powiedzenia sobie raz, a dobrze: *Dokonam tego! Będę szczęśliwa, choćby nie wiem co!*. Jednak... to takie ciężkie do zrealizowania. To piękne. Jak Schody Do Nieba. Bowiem ... to są Schody Do Nieba. Metoda na osiągnięcie wszystkiego, co dla mnie ważne za jednym machnięciem czarodziejską różdżką. Abrakadabra, Hokus-Pokus, Czary-Mary... i już! Gotowe! Och, żeby wszystko było takie proste...
ON jest moim sensem. Jest powodem, dla którego znoszę upokorzenia, znoszę podłe obowiązki i pracuje nad sobą. Jest powodem wszelkich zmian i wszelkich katastrof mojego istnienia. Jest moim męskim pierwiastkiem. Jest moim dopełnieniem i tym, którego szukam. Wiem to. Wiem to. Ja to, do cholery, wiem!!! Jeszcze jakiś czas temu, ciężko mi było się z tym pogodzić. Próbowałam tłumaczyć sama siebie. Próbowałam znajdywać różne usprawiedliwienia dla swoich fascynacji. Ale czy można zignorować pojawienie się na horyzoncie, hen hen, daleko... prawdziwego, wspaniałego zarówno w formie jak i treści, ideału? Nie można. Jak postąpilibyście na moim miejscu? Dalibyście za wygraną? Nie potrafię tego zrobić! Ja muszę kochać, bez tego życie jest puste i szare. Bez tego na drzewach nie ma stad kolorowych papug, a ja nie mam na nosie szkieł o barwie pomarańczy. Bez tego płaczę i nie umiem się otworzyć. Bez tego jestem tylko sobą... bez części zamiennych. A istota naszego bytu, tu, w tym wymiarze, polega na tym by szukać... by znajdować nowe rozwiązania. To daje szczęście, prawda? To MUSI dawać szczęście. Nie zgadzam się z inną opcją. Nie chcę jej nawet znać!
Doświadczyłam cudu i to się dla mnie liczy. Wstaję, spoglądam w lustro, uśmiecham się. Cud. Zakładam glany, maluje markerem po ścianie. Cud. Teraz wszystko mi się Nim wydaje. Teraz wszystko jest takie wspaniałe, odkąd odkryłam gdzie jest granica... Ale nadal kocham. I nic nie poskromi tej miłości. Nie jest platoniczna, nie jest szczeniacka. Myślcie sobie, co tylko chcecie! Jednak... ja się nie zmienie. Nie zmieni się moje ka. Jest jedno. Musi być jedno. Wszyscy inni odeszli. Bycie freakiem wcale mnie nie usprawiedliwia. Przeżywałam zauroczenia. Przeżywam je nadal. Prawdziwe uczucie jednak trawi mnie jak płomień, a w dodatku obiekt znajduje się tysiące kilometrów stąd. Drobnostka. Ja nie przestanę wierzyć. W tej kwestii nie może zabraknąć argumentów... Muszę widzeć ZAWSZE jakieś możliwości. Muszę. Bez tego zginę marnie. To teraz moja jedyna szansa. Wierzyć i dążyć do wyznaczonego celu.
Proszę was, zniszczcie moje marzenia, jeśli jestem beznadziejna. Proszę o szczerość, bo ona przyda mi się niezależnie od dnia czy godziny. Szczerość da wiarę, a o tym tu przede wszystkim mowa. Pewnie wydaje się wam, że pieprzę, że to przesadnie płytkie. I w jakiś 99% macie rację. Ale ja chcę usilnie wierzyć w ten jeden, cudowny procent, który mi został. I dziękuję tym, którzy mnie wspierają. Nie mam pewności czy jakiekolwiek zapewnienia są prawdziwe, ale teraz numer 1 na mojej liście marzeń jest tak trudny... że muszę na nich polegać. Możliwe, że to ostatnia okazja do pokazania światu, że nie jestem egoistką, taką jaką maluje się w oczach ogółu. Może po prostu nie potrafię wypowiadać na głos tego co naprawdę myślę? A może... wręcz przeciwnie? Jak jest? Nie mam pojęcia. Ale doskonale wiem czego pragnę. Spełnienia. We wszystkich dostępnych formach. Pragnę też Johna Frusciante. Bo w moich urojonych marzeniach urósł do obiektu kultu i bezgranicznego, nieznanego mi wcześniej uczucia - miłości. Parskneliście pewnie, opluliście swoje nienagannie czyste monitory i klawiatury. A ja jestem nadal poważna. Tak jak przez cały czas pisania powyższego wyrazu mojego żalu... moich postanowień... i mojej modlitwy. Bo to moja modlitwa ateistki, o to by nie zabrakło mi wiary. Bym ponad wszystko wyznawała swoje marzenia. Dzięki nim tu jestem. I dzięki nim przetrwam.
Dziękuję, drodzy czytelnicy. Już mi lżej.
Pozdrawiam serdecznie - Kwiat



Ps. Chcę uświadczyć, choć odrobiny z tego perfekcyjnego...ideału. Jestem głupia? Prawdopodobnie. Ale nie chcę więcej słuchać tego, co wmawia mi głos zdrowego rozsądku... To najpiękniejszy mężczyzna na tym ziemskim padole. To mój Anioł.
Komentuj(61)








Grafikę i HTML wykonała: Kaileena_Farah Wszystkie prawa zastrzeżone!!!




Szerzej znana, jako KaileenaFarah.
Moje gg: 7418011


2024
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2023
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2022
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2021
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2020
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2019
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2018
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2017
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2016
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2015
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2014
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2013
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2012
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2011
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2010
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2009
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2008
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2007
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2006
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2005
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń



Teledyski

"Californication" (RHCP)
"Dani California" (RHCP)
"By the Way" (RHCP/Live!)
"I Could Have Lie" (RHCP/Live!)
"Out in LA/1985!" (RHCP/Live!)
"Brandy" (RHCP)
Concert! (RHCP/Live!)
"Otherside" (RHCP/Live!)
"Desecretion Smile" (RHCP)
"Suck my Kiss" (RHCP)
"If you have to ask" (RHCP/Live!)
"By The Way" (RHCP)
"Can't Stop"(RHCP)
"Otherside"(RHCP)
"The Zephyr Song"(RHCP)
Clip reklamowy (super/RHCP)
"Snow" (RHCP/Live!)


Moje zainteresowania...

MOJE FORUM
Filmweb
Oficjalna str. Red Hot Chili Peppers
Adrian Belew
Porcupine Tree
Prince of Persia
Elfwood


Moje rysunki...

Książę Persji (paint)
Portret Shaheena
Jack Sparrow
Dziewczyna z Perłą
Portret Johna Frusciante
Syd Barrett
Gilmour, Mason, Wright (niedokończone)
David Gilmour
Dragon
Plant&Page
Bono
K. i K.
Kamil (...)

Gdzie szukać...

GOOGLE
ONET
wp-wirtualna polska
INTERIA

Co czytam...

Padalec :)
Blog Aneci :)
Lipek :)
Aniołek :)
Madzia S.
Kliknij
Agama :)
Cukiernik :)
Carlotta :)
Cyrk?...
Encore
Edzia!
Ktosiulka
Nimrodelka ;)
Ailene
Muminki!
Ola
Monika
Pentagram
Gabrysia
Malomi!


Red Hot Chili Peppers



Anthony Kiedis- wokalista.



John Frusciante - gitarzysta (mój mistrz)



Chad Smith - perkusista.



Flea - basista.

Blogers.pl


*Stadium Arcadium*

Bells around St. Petersburg
When I saw you
I hope I get what you deserve
And this is where I find
Smoke surrounds your perfect face
And I*m falling
Pushing a broom out into space
And this is where I find a way


The stadium arcadium
A mirror to the moon
I*m forming I*m warming
State of the art
Until the clouds come crashing!


Stranger things have happened
Both before and after noon
I*m forming I*m warming
Pushing myself
And no I don*t mind asking!
Now


Alone inside my forest room
And it*s storming
I never thought I*d be in bloom
But this is where I start
Derelict days and the stereo plays
For the all night crowd
That it cannot phase
And I*m calling


The stadium arcadium
A mirror to the moon
I*m forming I*m warming
State of the art
Until the clouds come crashing!


Stranger things have happened
Both before and after noon
I*m forming I*m warming
Pushing myself
And no I don*t mind asking!
Now


Tedious weeds that the media breeds
But the animal gets what the animal
Needs
And I*m sorry


And this is where I find
Rays of dust that wrap around
Your citizen
Kind enough to disavow
And this is where I stand


The stadium arcadium
A mirror to the moon
I*m forming I*m warming
State of the art
Until the clouds come crashing!


Stranger things have happened
Both before and after noon
I*m forming I*m warming
Pushing myself
And no I don*t mind asking!
Now

The stadium arcadium
A mirror to the moon
I*m forming I*m warming
State of the art
Until the clouds come crashing!


Stranger things have happened
Both before and after noon
I*m forming I*m warming...to you



*Dani California*

Gettin' born in the state of Mississippi
Papa was a copper
and mama was a hippie
In Alabama she would swing a hammer
Price you gotta pay
when you pick the panorama
She never knew that there was
anything more than poor...
What in the world?
What does your confidant take me for?


Black bandana, sweet Louisiana
Robbin' on a bank in the state of Indiana
She's a runner, rebel and a stunner
Hunt em everywhere
sayin baby whatcha gonna
Lookin' down the barrel
of a hot metal 45
Just another way to survive...


(Chorus) -
California, rest in peace
Simultaneous release
California, show your teeth
She's my priestess, I'm your priest,
yeah, yeah!


She's a lover baby and a fighter
Should of seen her coming
when it got a little brighter
With a name like Dani California
Day was gonna come
when I was gonna mourn ya
A little lotus,
she was stealin' another breath
I love my baby to death


[Chorus]

Who knew the other side of you?
Who knew that all this time to prove?
Too true to say goodbye to you
Too true too say say say...


First to fade her gifted animator
One for the now
and eleven for the later
Never made it up to Minnesota
North Dakota man was
a gunnin' for the quota


Down in the badlands
she was savin' the best for last
It only hurts when I laugh...
Gone too fast..


[Chorus 2x]